Przenieść się w inny wymiar – to marzenie w dzieciństwie miało, jak sadzę, wielu z nas. Dla jednych był to Kosmos, dla nieco młodszych Matrix a dla
jeszcze młodszych posiadanie własnego Avatara. Ostatnio okazało się, że marzenia się spełniają. Tym razem stało się to dzięki Rogerowi Treece’owi, który
zaprosił nas, chórzystów, do swojego świata improwizacji.
Kto to jest Roger Treece? To amerykański kompozytor, aranżer, wokalista, dyrygent, współpracujący ze światowymi wykonawcami muzyki klasycznej,
jazzowej i popularnej. Nazywany jest przez krytyków muzycznych twórcą nowych standardów w muzyce chóralnej. Prowadzi na całym świecie chóralne
warsztaty improwizacji wielogłosowej CircleSong. Tym razem z tymi warsztatami przyjechał do Gliwic na zaproszenie naszego maestra Łukasza i
tamtejszego Akademickiego Zespołu Muzycznego Politechniki Gliwickiej. W ten sposób mieliśmy okazję wziąć udział w tych, jak się później okazało,
niesamowitych warsztatach.
To co zaproponował na tych warsztatach Roger Treece trudno zdefiniować. Było to coś na kształt muzycznego odlotu. Ze strony nas, uczestników, padło nawet takie określenie, że jest to SPA dla mózgu. I muszę się z tym stwierdzeniem zgodzić. Taki rollercoster muzyczno-emocjonalny nie zdarzył się mi, a i sądzę,
że wielu z nas, nigdy. To czego doświadczyliśmy przez dwa dni obcowania z Rogerem Treece’em był czymś pozawymiarowym. Byliśmy przez niego
traktowani niczym instrumenty, które stroił tak jak chciał, a my tak zaaranżowani przez niego wchodziliśmy w jego muzyczny świat z pełną
fascynacją i zaangażowaniem. Było to tak niesamowite i inne, że trudno to opisać słowami. Totalny odlot. Ci, którzy byli wiedzą o czym piszę, a Ci którzy
nie byli niech żałują.
Rogerze Treece - dziękujemy.
Wincenty Bryński