Chór Mieszany Klaster

Warsztaty z tradycjami

Warsztaty chóralne a bliżej wyjazdowe warsztaty emisji głosu to już tradycja Klastra. Staraniem zarządu odbywają się one dwa razy w sezonie – jesienią i na wiosnę. Tegoroczne, jesienne odbyły się w Międzybrodziu Bialskim w pierwszy weekend października. Zgodnie ze wcześniejszymi deklaracjami, na miejscu, w piątkowy wieczór, stawił się niemalże stuprocentowy skład osobowy Klastra. I jak pisze tutaj o tradycji to muszę wspomnieć o tym, że także nowa tradycja stworzyła się od ubiegłorocznych warsztatów w Brennej. Jest nią obecność na nich fantastycznych trenerów, na co dzień wyśmienitych artystów śpiewaków, tj. Barbary Tritt (sopran) i Damiana Suchożebrskiego (bas). Ile energii, praktycznych wskazówek technicznych dotyczących śpiewu, ćwiczeń fizycznych (tym razem było mniej o miednicach ale więcej o języku i jego prawidłowym ułożeniu w ustach) wnoszą do naszej warsztatowej pracy, wie każdy z nas. Jest to wiedza, która potem procentuje przy nauce nowych utworów. A tych na początku obecnego sezonu jest kilka. Głównie są to kolędy i piosenki o charakterze bożonarodzeniowym. To właśnie one stanowiły podstawę naszych warsztatów. Jednak zanim na dobre wzięliśmy się za ich głębsze poznawanie (po piątkowej kolacji była jeszcze próba, taka na dobry start) wieczór z piątku na sobotę zaowocował długimi Polaków rozmowami przy stole suto zaopatrzonym w wszelkiego rodzaju dobra przywiezione przez Klastrowiczów, w różnym stanie skupienia, począwszy od płynów (tutaj tradycyjnie już podziękowania dla Miłosza) a skończywszy na różnego rodzaju przekąskowych dobrach (tutaj nieskromnie wspomnę o także już tradycyjnie przywiezionym przeze mnie cieście drożdżowym z kruszonką).

Rozmowy rozmowami ale wieczór ten miał i inną atrakcję. Było nią karaoke przygotowane przez Marka H. Karaoke to ostatnio taka „nowa świecka tradycja” wśród nas. Chórowym ojcem „zaszczepicielem” tego rodzaju rozrywki jest Adam. To dzięki niemu wielu z nas polubiło ten rodzaj zabawy z mikrofonem (pozwoliło to tym, którzy są jej wyznawcami, poznać kilka ciekawych miejsc na Śląsku gdzie w taki sposób można sobie pośpiewać). Gdy ostatni śpiewacy schodzili ze sceny było już grubo po północy.

Kolejna porcja śpiewu (tego już warsztatowego) odbyła się po sobotnim śniadaniu. W osobnych grupach (damskich i męskich) nabywaliśmy, poprzez naukę naszych nowych utworów, kolejne techniczne umiejętności dobrego śpiewu z wykorzystaniem potencjału naszego aparatu głosowego (ułożenie języka, ust i takie tam…). Tak było do obiadu, po obiedzie, przed kolacją i po kolacji. W grupach czy razem ale cały czas ze śpiewem. Ćwiczenia „pokolacyjne” były nieco krótsze bo przed nami były jeszcze inne ważne punkty tych wyjazdowych warsztatów. Po pierwsze było to zebranie sprawozdawczo-wyborcze, podczas którego trzy nasze koleżanki (Monika, Karolina i Agata M.) zaprezentowały właśnie uszyte suknie dla naszych chórzystek. Po drugie obchody zaległych (bo miały one miejsce w wakacje) urodzin (tych najważniejszych bo okrągłych) Ani i Tomka. I tutaj pojawiła się kolejna tradycja a mianowicie spersonalizowana piosenka odśpiewana przez chórzystów solenizantom. Ani zaśpiewaliśmy odpowiednio przerobioną piosenkę „Andzia” zespołu Oddział Zamknięty a Tomkowi (po śląsku) „Abrachama” kabaretu Rak. I jak zawsze, jeżeli chodzi o przeróbki, na wysokości zadania stanęły nasze „tekściary” tj, Joasia P-K (słowa do Andzi) i Grażyna (śląska wersja dla Tomka). Oczywiście były prezenty (gustowna biżuteria) i moc gratulacji i osobistych uścisków. Po trzecie ognisko z pieczeniem kiełbasek i z toastem wzniesionym za naszych jubilatów. I po czwarte, ta,dam, karaoke, na którym grono chętnych do śpiewania znacznie się powiększyło w porównaniu do dnia poprzedniego.

Niedziela przywitała nas deszczem ale i tak to nie miało większego znaczenia dla ostatniego dnia naszych warsztatów. Tradycyjnie po śniadaniu zjawiliśmy się w sali prób gdzie solidnie popracowaliśmy. I tak było do obiadu, po którym stanęliśmy do wspólnej fotografii (oczywiście też tradycyjnej). Do domów rozjeżdżaliśmy się już w słońcu, które nie tylko zagościło na międzybrodzkim niebie ale i w naszych sercach. Bo był to czas nie tylko solidnej pracy ale i wspólnej zabawy. Do zobaczenia na kolejnych, (tradycyjnych) wiosennych warsztatach.

Wincenty Bryński

W serwisie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej informacji w polityce prywatności.

×