Historia zatoczyła koło. Obecny sezon artystyczny Chór Klaster postanowił zakończyć tak jak miniony tj. udziałem w Międzynarodowym Festiwalu i Konkursie Sztuki Chóralnej Voce Magna w Żylinie (Słowacja). I tak jak przed rokiem wyjechaliśmy z niej ze Srebrnym Dyplomem. Z tą jednak różnicą, że to tegoroczne srebro jest wyższej próby. Do Złotego Dyplomu zabrakło… 4 punktów. Jakby nie patrzeć trzymamy poziom a w pionie poczyniliśmy postępy (ach, tych kilka brakujących punktów). W ogóle poziom był bardzo wysoki a to m.in. za sprawą uczestnictwa w tym wydarzeniu artystycznym dużego chóru, złożonego ze studentów i absolwentów wydziału wokalnego Illinois Wesleyan University Collegiate Choir z USA. Jak tylko ich usłyszeliśmy to już wiedzieliśmy, że konkurować z nimi będzie trudno. W sumie to oni oraz chór Cesky Sbormistrovsky Sbor (Czechy) zawalczyli o żylińskie Grand Prix. Jury najwyższą nagrodę przyznało Amerykanom. Nam pozostała radość ze srebra i świadomość, że zaśpiewaliśmy lepiej niż rok temu.
Zanim jednak podsumowano nasz występ a my mogliśmy cieszyć się z kolejnego, międzynarodowego sukcesu, były gorączkowe przygotowania. Większość Klastrowiczów zjechała do Żyliny już w piątek 21 czerwca. I tak jak rok temu skorzystaliśmy (większość) z gościny w hotelu Slovakia. Co ważne (i co zostało także potwierdzone zdjęciem w windzie przez Andrzeja K. – tej, która się w zeszłym roku popsuła gdy on w niej przebywał) ekscesów „windowych” nie odnotowano. Ale inne i owszem były. Spod opadającego parkingowego szlabanu swoją głowę uratowała Ania S. a dziewczyny tj. Ola i Monika po zawirowaniach związanych z szukaniem sukienek (obie o podobnej sylwetce i mające sukienki w tym samym kolorze) w rezultacie zaśpiewały nasze cztery konkursowe utwory już w swoich strojach. Na marginesie. Trzeba przyznać, że chórzystki prezentowały się na scenie pięknie a chórzyści, ze swoimi muszkami i poszetkami w kolorach sukienek, dopełniali ten sceniczny obraz. Co do strojów to myślę, że każdy z nas ma jakiś swój „konkursowy fetysz ubraniowy”. Chodzi o to, że podczas takich ocenianych występów zakładamy na siebie coś co naszym zdaniem przyniesie szczęście. Dla jednych będą to np. skarpetki, dla innych ulubiona koszula czy wyjątkowe spinki do jej mankietów, a nawet bielizna. No cóż, artyści tak mają!
Nasz chór to grupa ludzi realizująca się nie tylko w śpiewie. Mamy wśród nas osoby o wielu pasjach. Są m.in. kinomaniacy, karaokemaniacy czy góromaniacy. Ci ostatni nie odpuszczają możliwości zdobywania coraz innych i coraz wyższych szczytów. Festiwal w Żylinie dał im impuls by po zmaganiach konkursowych pójść w góry. Kilkunastoosobowy skład w niedzielne przedpołudnie 23 czerwca wyruszył na szczyt Wielkiego Krywania (1709 m.n.p.m) w górach Mala Fatra i zdobył go. Brawo Wy!
Kolejny sezon artystyczny za nami. Przed nami następne wyzwania. Podbudowani tym, że nie stoimy w miejscu, że nasze zaangażowanie przynosi efekty, czekamy na kolejny. Do zobaczenia we wrześniu kiedy otworzymy sezon artystyczny 2024/2025. Mam nadzieję, że równie interesujący jak ten, który minął.
Wincenty Bryński