Chór Mieszany Klaster

Piosenki na koniec roku

Po raz kolejny gościliśmy z naszym chóralnym śpiewem na katowickim Nikiszu. Okazją by tam się pokazać było zaproszenie, które dostaliśmy z Muzeum Historii Katowic a konkretnie z jego Działu Etnologii Miasta, który mieści się w jednym z domów w tej klimatycznej dzielnicy. Na Rymarskiej 4 zaśpiewaliśmy 11 utworów, które złożyły się na koncert zatytułowany „Piosenki na koniec roku”. Początek grudnia to jeszcze nie czas śpiewania kolęd, dlatego publiczność mogła posłuchać bardzo różnorodnego repertuaru ale jeszcze nie kolędowego. Były piosenki ludowe, z tekstami naszych narodowych wieszczy (Gałczyński, Tuwim), rozrywkowe, gospel-spirituals, nostalgiczne, z pogranicza sacrum, filmowe czy wreszcie znane z tego, że były wykonywane w przedstawieniach kabaretowych (np. „Piosenka jest dobra na wszystko” z „Kabaretu Starszych Panów”).

Zanim jednak licznie przybyła publiczność zajęła miejsce na widowni by móc wysłuchać naszego koncertu, my chórzyści staliśmy się bohaterami filmu kręconego przez młodych twórców, w gościnnych murach muzeum. Co do jego fabuły trudno na tym etapie jego tworzenia mówić o konkretach. Ma to być coś w rodzaju opowieści o pewnej Helenie, której życie w jakimś sensie determinuje śpiewanie w chórze czy szerzej śpiew chóralny. Filmowcy zwrócili się do naszego maestro Łukasza z tą propozycją sugerując dwustronne korzyści. My jako chór i Justyna (poproszona by zagrała postać Heleny na jej kolejnym etapie życia) otrzymamy
od nich nagrany materiał filmowy do wykorzystania przez nas w działaniach promocyjno-marketingowych a oni dzięki „Klastrowi” będą mogli kręcić kolejne kadry swojego filmu, według założonego scenariusza.

No i przyszedł czas naszego występu przed publicznością, którą w imieniu maestro Łukasza i naszego chóru przywitałem ja czyli wasz skromny spisywacz dziejów naszego zespołu. W porozumieniu z maesto, koncert podzieliliśmy na trzy części. Dzięki temu widownia mogła otrzymać garść informacji o piosenkach śpiewanych w poszczególnych częściach a my i maestro mieliśmy czas by przygotować się do wykonania kolejnych piosenek. W sumie po ponad 50 minutach widownia podziękowała nam za występ gromkimi brawami. Ze sceny mogliśmy zejść dopiero po wykonaniu bisu. Żeby pozostać w klimacie tytułu naszego koncertu była to piosenka dobra nie tylko na koniec roku ale i dobra na wszystkie nadchodzące dni, tygodnie, miesiące i lata czyli po prostu „Piosenka jest dobra na wszystko”.  

Wincenty Bryński

W serwisie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej informacji w polityce prywatności.

×