Chór Mieszany Klaster

Możemy być jeszcze bardziej wyjątkowi

To, że Klaster to zespół wyjątkowych ludzi nie muszę nikogo z nas przekonywać. Wystarczy rozejrzeć się po sali podczas prób by zobaczyć to co ja widzę. A widzę przede wszystkim osoby z pasją do śpiewania. Nikt nikogo z nas nie zmusza do tego by raz w tygodniu, w czwartek o 18.30, pojawić się na próbie. Każdy ma jakieś zobowiązania rodzinne czy zawodowe ale robi wszystko by te czwartkowe wieczory spędzić razem śpiewając już znane nam utwory (chodzi o to by brzmiały one coraz lepiej) lub takt po takcie poznawać nowe i cieszyć się z tego, że nasz repertuar się powiększa.

Nasza pierwsza lutowa próba była tą, na której powróciliśmy do utworów rozrywkowych. Na początek przypomnieliśmy sobie Daniela czyli utwór „Daniel, Daniel, servant of the Lord”. Jako, że nie byliśmy w pełnym składzie (ferie zimowe i związane z tym wyjazdy tych Klastrowiczów, którzy posiadają dzieci w wieku szkolnym) a i nie przećwiczyliśmy go sobie w domowym zaciszu, podczas śpiewania wyszły pewne niedoskonałości. Do przerwy pracowaliśmy by było ich coraz mniej. I chyba się udało bo w końcowym wykonaniu (po uwagach maestra Łukasza) Daniel zabrzmiał już całkiem nieźle. By było coraz lepiej maestro poinformował nas, że po feriach wrócimy do prób w kwartetach i oktetach. To powinno nas przenieść na wyższy poziom śpiewania. Bo o to chodzi by nie złapać przysłowiowego króliczka a go gonić… (a, to taka moja mała dygresja).

Po przerwie czekała na nas nie lada gratka. Michał Bera, nasz tenor o słuchu absolutnym (zawodowy organista) zaprezentował instrument o wdzięcznej nazwie „Fale Martenota”. Pięknie o nim opowiadał, pokazując jak z niego wydobywać dźwięki i widać było, że już samo to sprawiało mu ogromną przyjemność. My zasłuchani tak w opowieści jak i w dźwięki co rusz dowiadywaliśmy się czegoś nowego o „Falach Martenota”. I tak. Ten Michałowy instrument jest, jak się okazuje, jedynym w Polsce. Ma to swoje przełożenie w tym, że dzięki niemu my możemy być też jedynym chórem w Polsce, który będzie śpiewał utwory skomponowane na ten instrument. Nasz wicemaestro Jacek Gałuszka zadeklarował chęć napisania tychże wyłącznie dla nas. I co? Za chwilę możemy być wyjątkowym zespołem wśród chórów. Śpiewając z akompaniamentem „Fal Martenota” będziemy zapełniać sale koncertowe bo wszyscy będą chcieli usłyszeć wyjątkowe utwory w Klastrowym wykonaniu. No z tym salami koncertowymi to trochę popłynąłem. Ale na początek nasza sala prób byłaby w porządku… Już widzę tytuł na plakacie anonsujący nasz koncert: „Klaster śpiewa z falami”. Nieźle, prawda?

Wincenty Bryński

W serwisie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej informacji w polityce prywatności.

×