I stało się. Wszystkie, z tych zaplanowanych, utwory na naszą pierwszą płytę zostały zarejestrowane na ścieżce dźwiękowej. Jednak na płytę, która pokaże nasz kunszt wokalny, musimy jeszcze trochę poczekać. Teraz przyszedł czas na dopieszczanie tego co zostało nagrane. Niewykluczone, że jeszcze po wakacjach będziemy musieli się spotkać by coś poprawić.
1 czerwca, w Międzynarodowy Dzień Dziecka, wszyscy sprawiliśmy sobie niecodzienny prezent. Sądzę, że gdy już będziemy trzymać w ręce gotową płytę to uczucie radości i wzruszenia, które towarzyszyły nam podczas jej nagrywania, będą jeszcze większe niż w momencie zaśpiewania ostatnich taktów „Only in sleep”.
Podczas naszego drugiego spotkania w greckokatolickim kościele pw. Trójcy Przenajświętszej w Gliwicach, który stał się dla nas niecodziennym studiem nagraniowym (podobnie jak dwa tygodnie wcześniej) wykazaliśmy się dużą dyscypliną i skupieniem. Chcieliśmy by nasz maestro Łukasz był z nas dumny. Nie chcieliśmy go zawieść i jak tylko najlepiej potrafiliśmy, zaśpiewaliśmy dyrygowane przez niego utwory. Było magicznie, duchowo i amatorsko-profesjonalnie. Ci, którzy uczestniczyli w nagraniach wiedzą o czym piszę.
Z całego zarejestrownego materiału na nasza płytę chyba najlepiej czujemy się w „Piosenka jest dobra na wszystko”. Lubimy ją śpiewać o czym jak sadzę dobrze wie nasz maestro Łukasz. Ale także coraz lepiej rozumiemy i tym samym lepiej śpiewamy magiczny „Only in sleep”. Jakiż to nastrojowy, refleksyjny i nostalgiczny utwór. Bez względu na wiek śpiewającego pozwala on na chwilę przenieść się w lata beztroskiego dzieciństwa. Wtedy gdy jeszcze nie wiedzieliśmy co oznacza dorosłość. A to, że ostatnie utwory nagraliśmy na naszą płytę właśnie 1 czerwca to chyba coś oznacza. Co? Niech każdy z nas to sobie dopowie…
Wincenty Bryński