Nasz wspólny z gliwickim AZM-em koncert kolęd, pastorałek i piosenek świątecznych zbliża się wielkimi krokami. Dlatego nie możemy sobie pozwolić na odpuszczanie prób. Może nie zawsze są one obłożone osobowo w stu procentach (co rusz ktoś wypada z powodu np. przeziębienia) ale zawsze jest to pełna mobilizacja do śpiewu tych, którzy na próby przychodzą. Tak też i było na ostatniej próbie, którą w zastępstwie maestro Łukasza poprowadził nasz wice maestro Jacek. Mamy to wielkie szczęście, że w sposób niejako naturalny maestra Łukasza może zastąpić wice maestro Jacek. Ten ostatni zmieniając tego dnia miejsce z sekcji basów na umowny pulpit dyrygenta nie krył zadowolenia, że po pierwsze może nami dyrygować, a po drugie powiedzieć (korzystając z nieobecności maestro Łukasza), że śpiewanie w chórze z nim, osobą wszechstronnie utalentowaną muzycznie (dyrygentura i śpiew) jest dla niego duża radością i szczęściem. Na te słowa wszyscy obecni na próbie chórzyści przyznali mu rację i nie jako podpisali się pod jego słowami obiema rękoma. Jedną ze śpiewanych tego dnia kolęd była „Cicha noc”, którą na nasz klastrowy chór zaaranżował… wice maestro Jacek. To kolejne szczęście kiedy możemy wykonywać utwór, który nie dość że przygotowany specjalnie dla nas to jeszcze dyrygowany przez osobę, która tą aranżację zrobiła. No, który chór może pochwalić się tym, że w swoim gronie ma tak utalentowanego chórzystę? Ja nie znam. Śpiewać a potem móc zadawać pytania dotyczące swoich partii przez poszczególne głosy, wyjątkowe. A my tej wyjątkowości dotknęliśmy na tej próbie i co tu kryć, dotykamy na każdych z maestro Łukaszem jak i na tych gdy go zastępuje wice maestro Jacek. Bo jak ma się szczęście, takie jak ma nasz chór, to nie może być inaczej.

Wincenty Bryński