Jak się okazuje styczeń w Klastrze obfituje w urodzinowe jubileusze. Jest połowa miesiąca a już troje naszych chórzystów obchodziło swoje urodziny. Po okrągłych wiceprezes Moniki (2 stycznia), kolejne (nie zakończone zerem) mieli wicemaestro Jacek G. (8 stycznia) i bas Marek H. (12 stycznia). O tym jak uhonorowaliśmy wiceprezes Monikę już pisałem. W przypadku kolejnych rocznic (nie okrągłych) Klastrowicze przede wszystkich składają jubilatom życzenia na messengerowej grupie. Dzięki nim (tj. tym życzeniom) przez cały rok jesteśmy naładowani pozytywnymi emocjami, generalnie nie chorujemy (dużo zdrowia życzymy każdemu solenizantowi) oraz wiemy, że mamy wokół siebie fajnych, nieźle zakręconych na życie i śpiewanie ludzi. W ramach podziękowania za pamięć i pełne empatii słowa, solenizanci rewanżują się np. słodkim poczęstunkiem. I tutaj dochodzimy do tytułowych cukierków Marka. Kiedy na Messengerze ktoś składając mu życzenia zapytał się czy na próbie pojawi się z jego cukierkami, nieco się zdziwiłem. O co tutaj chodzi? Wszystko się wyjaśniło, kiedy Marek pojawił się z torbą pełną jego cukierków. Faktycznie były wyjątkowe. A o tym, że takie są pamiętali ci, którzy już wcześniej zostali nimi poczęstowani. Ja miałem okazję skosztować ich po raz pierwszy. Marku, na zdrowie i sto lat!
W przerwie próby, oprócz wspomnianego wyżej poczęstunku, odbyła się krótka dyskusja na temat naszego ewentualnego wyjazdu w październiku bieżącego roku do Albanii na przegląd i warsztaty śpiewacze w ramach festiwalu kulturalnego odbywającego się w tym kraju. Wstępna akceptacja jest, teraz trzeba ogarnąć szczegóły. Z kolei maestro Łukasz przekazał nam informację, że Klaster weźmie udział w projekcie artystycznym, który będzie realizować pani profesor Jadwiga Gałęska-Tritt, mama Barbary Tritt znanej nam z warsztatów w Brennej. Brzmi to interesująco i myślę, że dzięki temu wzbogacimy się o nowe doświadczenia i umiejętności. A te są nam niezbędne by śpiewać jeszcze lepiej.
P.S. Już po napisaniu tego tekstu w środę 18 stycznia, pojawiły się na naszej messengerowej grupie kolejne życzenia urodzinowe (jeszcze nie okrągłe). Tym razem ich odbiorcą był sam maestro Łukasz. Czytając je widać było jak olbrzymią sympatią i miłością (tak miłością!) darzymy naszego Łukasza. Śpiewanie pod jego batutą to dla nas zaszczyt i myślę, że także duże szczęście. I niech to szczęście trwa, trwa i trwa…
Wincenty Bryński